W Żorach na Śląsku doszło do bulwersującego incydentu, który oburzył mieszkańców. 38-letni mężczyzna włamał się do świątyni przy ulicy Boryńskiej, zdemolował pomieszczenia sakralne, zabrał pieniądze przeznaczone na cele religijne i – co szczególnie szokujące – spożył skradzione wino mszalne jeszcze wewnątrz kościoła. Policja szybko ujęła sprawcę. Sprawa nabrała rozgłosu ze względu na profanację miejsca kultu.
Wszystko wydarzyło się w nocy z czwartku na piątek, 24 października. Rankiem następnego dnia, około godziny 6:00, osoba odpowiedzialna za opiekę nad kościołem zauważyła uchylone drzwi wejściowe. Po wejściu do środka natknęła się na scenę całkowitego nieporządku w zakrystii: szaty kapłańskie leżały porozrzucane po podłodze, naczynia i akcesoria liturgiczne były przewrócone, a drzwiczki do puszek z datkami wiernych wyrwane z zawiasów. Natychmiast powiadomiono służby mundurowe.
Funkcjonariusze z żorskiej komendy, w tym specjaliści od kryminalistyki, przybyli na miejsce i rozpoczęli drobiazgowe badanie terenu. Zabezpieczono odciski palców, ślady obuwia oraz materiały wideo z zainstalowanego w świątyni systemu nadzoru. Nagrania ujawniły przebieg całego zdarzenia z dużą precyzją. Widać na nich, jak intruz, nie przejmując się świętością miejsca, przeszukuje szafy i szuflady w poszukiwaniu wartościowych przedmiotów. Po zabraniu gotówki z pojemników na ofiary, mężczyzna natknął się na butelkę wina używanego podczas Mszy Świętych. Otworzył ją i wypił zawartość na miejscu, siedząc w okradzionej zakrystii.
Dzięki błyskawicznej analizie dowodów i działaniom operacyjnym, policjanci z wydziału kryminalnego już w środę, 29 października, namierzyli i zatrzymali podejrzanego. Okazał się nim 38-letni lokalny mieszkaniec, wcześniej niekarany za podobne przestępstwa. Mężczyzna został przesłuchany i usłyszał zarzuty kradzieży z włamaniem, połączonej z dewastacją mienia oraz zbezczeszczeniem obiektu sakralnego. Za tego typu czyny polskie prawo przewiduje surową karę – nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Sprawca trafił do aresztu, a ostateczną decyzję w jego sprawie podejmie sąd po zakończeniu śledztwa.
Incydent wywołał falę oburzenia wśród parafian i mieszkańców Żor, gdyż to nie tylko kradzież, ale brak jakiegokolwiek szacunku dla wiary. Śledztwo trwa, a funkcjonariusze podkreślają, że monitoring w miejscach publicznych i sakralnych coraz częściej okazuje się nieoceniony w walce z przestępczością. W Żorach, jak w wielu innych miastach, wierni liczą na szybki proces i sprawiedliwy wyrok, który odstraszy potencjalnych naśladowców.
