Krzyż w sercu miasta: Wiara kontra neutralność – analiza konfliktu w legnickim ratuszu
27 października 2025 roku sesja Rady Miejskiej Legnicy stała się areną nie tylko politycznych przepychanek, ale przede wszystkim starcia dwóch Polski: jednej zakorzenionej w chrześcijańskiej tradycji, drugiej – w ideologii ścisłego lewactwa. Decyzja prezydenta Macieja Kupaja o usunięciu krzyża, symbolu poświęconego przez zmarłego proboszcza parafii katedralnej, ks. Władysława Bochnaka, wywołała falę oburzenia wśród wiernych. Czy to jedynie lokalny incydent, czy symptom głębszego kryzysu tożsamości w samorządach?
Korzenie sporu: Od tradycji do remontu
Krzyż w sali sesyjnej Rady Miejskiej Legnicy nie był przypadkowym dodatkiem do wystroju. Zawieszony w 2000 roku na mocy jednomyślnej uchwały radnych, stał się znakiem pamięci o ks. Bochnaku – duchownym, który w latach 90. XX wieku niestrudzenie budował mosty między parafią a władzami miasta. Poświęcony przez niego symbol nie tylko przypominał o ewangelicznej misji Chrystusa, ale także o fundamencie chrześcijańskiej etyki w polskim samorządzie: solidarności, sprawiedliwości i trosce o ubogich. Przez 25 lat, w obecności tego znaku, legniccy radni – niezależnie od przynależności partyjnej – podejmowali decyzje kształtujące losy miasta, od inwestycji infrastrukturalnych po programy społeczne inspirowane nauką społeczną Kościoła.
Zmiana nadeszła latem 2025 roku, podczas rutynowego remontu sali obrad. Prezydent Kupaj, polityk związany z Platformą Obywatelską sprawujący urząd od 2024 roku, zdecydował o demontażu krzyża. W oficjalnym komunikacie uzasadnił to potrzebą zachowania “neutralności światopoglądowej” w budynkach publicznych, powołując się na przepisy dotyczące symboli narodowych – godło i herb miasta pozostały na ścianach. Krzyż, jak zapewnił, nie został zniszczony, lecz bezpiecznie przechowany w magazynach urzędu. Nie wskazał jednak terminu jego powrotu. Ta decyzja, podjęta bez konsultacji z radą, uderzyła w sedno katolickiej wrażliwości: krzyż nie jest ozdobą, lecz sakramentalnym przypomnieniem o obecności Boga w ludzkich sprawach. Jak naucza Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 1159–1162), symbole religijne w przestrzeni publicznej mają na celu ukazywanie transcendencji, a nie narzucanie wiary. Usunięcie go – bez dialogu – odczytano jako akt laicyzacyjnego radykalizmu, przypominający czasy zaborów czy komunizmu, gdy wiara była spychana do prywatnej sfery.
Sesja burzliwa: Głos wiernych i radnych
27 października, w samo święto patrona Europy św. Klemensa, sala obrad wypełniła się po brzegi. Wielu mieszkańców przybyło nie z politycznym manifestem, lecz z misją obrony świętości. Transparenty z hasłami takimi jak “Gdzie jest krzyż?” czy “Tu jest Polska” były wołaniem o zachowanie tożsamości. Skandowanie “Hańba!” czy porównania do “Małej Moskwy” – historycznego określenia Legnicy z czasów sowieckiej dominacji – oddawały traumę pokoleniową: dla wielu seniorów to echo czasów, gdy krzyże zrywano z murów kościołów i szkół.
Radni Prawa i Sprawiedliwości, reprezentujący konserwatywny nurt w radzie, podjęli próbę mediacji. Przewodniczący klubu, Rafał Rajczakowski, na samym początku sesji złożył wniosek o przesunięcie punktu “sprawy różne” na początek porządku dziennego. Argumentował, że obecność mieszkańców – zaniepokojonych nie tylko krzyżem, ale i innymi lokalnymi kwestiami, jak los rynku warzywnego – wymaga natychmiastowego dialogu. “Mieszkańcy przyszli, by ich głos został usłyszany; krzyż to nie polityka, to nasza wspólna tradycja” – podkreślał. Wniosek, poparty przez 10 radnych (7 przeciw, 2 wstrzymujące się), nie przeszedł, co natychmiast wywołało falę okrzyków: “Oddajcie krzyż!”, “Chcemy krzyża!”. Wiceprzewodniczący Tomasz Tamioła ogłosił przerwę, by uspokoić nastroje.
Po wznowieniu sesji radny Adam Wierzbicki, w imieniu siedmiu kolegów (w tym Stanisława Kota, Ryszarda Rostkowskiego, Ryszarda Jaśkowskiego, Leszka Śliwaka, Wojciecha Obremskiego i Arkadiusza Waszaka), odczytał apel do prezydenta. Dokument, pełen bólu i szacunku, przypominał o kompetencjach rady w sprawach lokalnych i roli krzyża jako “znaku tożsamości, tradycji i wartości fundamentu wspólnoty samorządowej”. Wierzbicki, trzymając w dłoniach replikę krzyża (ustawioną symbolicznie na stole), dodał: “Krzyż nie może wisieć, ale będzie stał – na każdej sesji, w której uczestniczę”. Wniosek o włączenie apelu do porządku obrad również odrzucono, co doprowadziło do drugiej przerwy. Emocje sięgnęły zenitu: sala rozbrzmiewała skandowaniem “Tu jest Polska!”, a niektórzy mieszkańcy klękali w modlitewnej prośbie o pojednanie.
Szarpanina z dziennikarzem: Granice wolności słowa
Kulminacją sesji stał się incydent, który wstrząsnął nie tylko Legnicą, ale i całą Polską. Podczas przerwy reporter Telewizji Republika, Janusz Życzkowski, relacjonował na żywo rozmowę z radnym Wierzbickim. Dziennikarz, próbując zadać pytanie prezydentowi Kupajowi o motywy decyzji, został popchnięty przez włodarza i jego współpracowników. Doszło do krótkiej szamotaniny – kamera uchwyciła nerwowe gesty. Wierzbicki, komentując na gorąco, nazwał to “niewyobrażalnym skandalem”: “Pierwszy raz widzę, by nerwy poniosły prezydenta do ataku na niezależne media. Jak można tak traktować głos prawdy?”.
Szerzej: Krzyż jako kompas moralny w demokracji
Analizując konflikt, nie sposób pominąć szerszego tła. W Polsce, gdzie 87% obywateli deklaruje się jako katolicy (wg CBOS 2024), symbole religijne w urzędach nie są anomalią, lecz wyrazem kulturowego dziedzictwa. Orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego (np. wyrok K 11/02) potwierdza, że obecność krzyża w szkołach czy urzędach nie narusza neutralności państwa, o ile nie dyskryminuje. Decyzja Kupaja wpisuje się w europejski trend laicyzacji, gdzie symbole chrześcijańskie bywają marginalizowane pod pretekstem inkluzji. Jednak, jak podkreśla abp Stanisław Gądecki w niedawnych wypowiedziach Konferencji Episkopatu Polski, neutralność nie oznacza wrogości wobec wiary; to równowaga, w której chrześcijaństwo, jako rdzeń tożsamości narodowej, ma prawo do widoczności.
Mieszkańcy, protestując pokojowo (mimo emocji), dali świadectwo wierze, przypominając o encyklice Laudato si’ Franciszka: troska o wspólny dom zaczyna się od szacunku dla świętości. Brak dialogu – odrzucenie wniosków radnych bez debaty – pogłębia podziały, czyniąc ratusz miejscem konfrontacji, a nie pojednania.
Źródło zdjęcia: facebook Suwerenna Polska
