Stowarzyszenie Fidei defensor postanowiło rozpocząć projekt pt. „Spotkanie z historią”. Jest to cykl wykładów, rozmów i debat, które przedstawiają ważne dla polskiej historii wydarzenia. Do tej pory udało się przeprowadzić trzy rozmowy z tego cyklu: „Witold Pilecki bohater ponadczasowy”, „Zbrodnia nierozliczona— Ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej”, „mjr ZBIGNIEW PIASECKI ps. „CZEKOLADA”. Poniżej prezentujemy dwie relacje z wykładów dostępnych na naszej stronie YouTube oraz na Facebooku
ZBRODNIA NIEROZLICZONA – Ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej
27 lipca 2020 r. Stowarzyszenie Fidei Defensor zorganizowało spotkanie dotyczące ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Przedstawione również zostały fragmenty uroczystości upamiętniające rocznicę tzw. „Krwawą Niedzielę” (11.07.1943 r.) z dnia 11 lipca 2020 r. Gościem spotkania był Jerzy Mużyło – wiceprezes Stowarzyszenia Kresy Wschodnie Dziedzictwo i Pamięć. Pierwszym zagadnieniem była próba zrozumienia Kresowian w czasach dzisiejszych. W szczególności dotyczyło to takich aspektów jak znajomość historii wśród młodzieży, a także pojęcia patriotyzmu tejże grupy społecznej. Również zwrócono uwagę na konieczność większego nauczania historii, by uniknąć depolonizacji Polski, rozkładu systemu aksjonormatywnego dokonywanego przez mass media oraz ogólnego „upadku” społecznego. Tylko znajomość historii może prowadzić do wyższych wartości w zakresie metafizyki, uczuć patriotycznych. To właśnie nauczanie historii sprawi, że przeszłość będzie czymś więcej niż tylko wspomnieniem. Znajomość historii własnego Narodu oraz Kresów jest konieczna, by w pełni urzeczywistnić własne człowieczeństwo.
Następnie pojawiają się pytania o przyczynę ludobójstwa. Ludobójstwo Wołyńskie nie zostało przeprowadzone przez cały Naród Ukraiński. Sprawcami byli głównie ukraińscy, nacjonalistyczni przestępcy. Genezą nienawiści jest wojna z lat 1918-1919, w której zginęło około 10.000 Polaków i 15.000 Ukraińców. W maju 1919 r. Polacy zajęli Galicję Wschodnią. Tam też polska administracja wojskowa oraz cywilna odkryła zwłoki zabitych przez Ukraińców Polaków. Internowani nacjonaliści ukraińscy zaczęli tworzyć tajne organizacje nacjonalistyczne, które były finansowane przez ówczesne Niemcy. Nacjonaliści ukraińscy podejmowali współpracę z niemieckim wywiadem. Za niemieckie pieniądze w 1925 r. powstała Ukraińska Wojskowa Organizacja, która dokonała kilkudziesięciu aktów terrorystycznych i dywersyjno-sabotażowych. Wiele tych akcji przestępczych było wymierzonych w ludność cywilną. Reakcja Polski polegała na aresztowaniu przywódców tej organizacji. W latach 20 i 30 XX wieku miały miejsce konferencje ukraińskich nacjonalistów. Później powołano Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, których ideologiczną podstawą była materialistyczno-etniczna filozofia Dmytro Doncowa. OUN dokonywało ataków terrorystycznych oraz rabunkowych. Władze II RP były zmuszone interweniować. Od 16 września do 16 listopada 1930 r. miała miejsce na wschodnich rubieżach II RP akcja unieszkodliwiania przestępców. Miała miejsce również akcja przeciwko ludności prawosławnej (białoruskiej i ukraińskiej). Trudno nam zrozumieć metody reakcji bez znajomości nastrojów tamtego okresu.
Po wybuchu II Wojny Światowej ukraińscy nacjonaliści kolaborowali z Niemcami, co jest powszechnie udokumentowane. W 1939 r. ukraińscy nacjonaliści mordowali, cofających się na wschód, polskich żołnierzy. Gdy doszło do wojny niemiecko-sowieckiej, ukraińska agresja, poza Polakami, dotknęła również Żydów, Czechów, Ormian i Romów. Nie można zapominać, że wiele osób pochodzenia ukraińskiego było mordowanych przez ukraińskich nacjonalistów. Ukraińska Powstańcza Armia powstała w 1942 r. Początkowo mordy były pojedyncze, ofiarami byli gajowi, urzędnicy itd. Pierwszą masową zbrodnią była ta, która miała miejsce we wsi Parośli. Apogeum ludobójstwa to 11 lipca 1943 r., liczba ofiar wyniosła tego dnia około 8000-10000 zabitych. W 1944 r. ludobójstwo „przeniosło się” z Wołynia na Małopolskę Wschodnią. Mieszkańcy Małopolski Wschodniej wiedzieli, co działo się na Wołyniu od licznych uciekinierów. Świadkowie tamtych wydarzeń chcą zwrócić uwagę, że nie tylko tereny Wołynia były poddane ludobójstwu. Szacuje się, że zginęło ponad 100 tysięcy obywateli II RP. Po wojnie również trwał konflikt na pograniczu Polski Ludowej i Ukraińskiej SRR (po zmianie granic).
W 1997 r. syndrom nacjonalizmu ukraińskiego znów dał o sobie znać. Ukraińscy nacjonaliści, którzy mordowali Polaków są przez niektórych Ukraińców uznawani za bohaterów. Wielu Ukraińców biorących udział w ludobójstwie przeżyło do lat 90 XX wieku.
Zwrócono uwagę również na film „Wołyń”, z którego przytoczono kilka scen. Sceny te wiarygodnie oddały okrucieństwo ukraińskich nacjonalistów. O ludobójstwie wołyńskim zaczęto mówić najwięcej po upadku komunistycznej dyktatury w Polsce. Do 1989 r. z powodu zależności Polski od ZSRR, nie mówiono w przestrzeni publicznej o ludobójstwie wołyńskim. Do 1989 r. raczej tylko w danych rodzinach (bezpośrednio dotkniętych ludobójstwem) rozmawiano o tym, chociaż też byli ludzie, którzy w ogóle – z powodu traumy – nie chcieli o tym wspominać. W 1979 r., za pośrednictwem szczecińskich działaczy patriotycznych, zorganizowano, pierwszy od czasów wojny, zjazd Kresowian. Już od czasów „Komuny” pojawiały się postulaty upamiętnienia ofiar ludobójstwa. Było to utrudniane przez działaczy partyjnych.
Pomnik ofiar ludobójstwa wołyńskiego został postawiony w Szczecinie. W 2012 r. działacze patriotyczni zaczęli myśleć o upamiętnieniu 70 rocznicy ludobójstwa. Wówczas odsłonięto tablice przy Katedrze oraz postawiono Krzyż na cmentarzu. Podjęto również decyzję o postawieniu, na cmentarzu w Szczecinie, pomniku. Pomnik miał powstać tam, gdzie stał, wcześniej wspomniany, Krzyż. Pomnika nie udało się postawić na 75 rocznicę „Krwawej Niedzieli”. Niektóre osoby utrudniały możliwość upamiętnienia w ten sposób ofiar ludobójstwa. M.in. utrudniały to osoby pracujące dla władz miasta. Działacze musieli zaprojektować uchwałę, którą później powzięła Rada Miasta. Były również osoby, które za wszelką cenę chciały uniemożliwić obrady nad tą uchwałą.
Obecnie niektórzy działacze kresowi są prześladowani oraz represjonowani przez organy ścigania ze względu na tzw. „mowę nienawiści”. Ten instytucjonalno-sądowy terror jest również prowokowany przez niektórych dzisiejszych przedstawicieli mniejszości ukraińskiej w Szczecinie.
Pomnik został zaprojektowany przez studentów Akademii Sztuk Pięknych. Pomnik miał – generalnie – nie wywoływać agresywnych emocji.
Kolejnym problemem jest kwestia ekshumacji zwłok Polaków zamordowanych na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Były silne nadzieje na to, gdy zmienił się szef ukraińskiego IPN. Na dzień dzisiejszy nie można stwierdzić poprawy. Strona ukraińska nie zezwala na tego typu możliwość. Prawdopodobnie chodzi o „wymarcie ostatnich świadków”. Dużo osób jest wrogo nastawionych do pamięci z racji obawy przed eskalacją konfliktu, będącego efektem „rozdrapywania starych ran”.
Obecnie ludobójstwo wołyńskie ma relatywnie raczej silne oddziaływanie na relacje polsko-ukraińskie. Brak jest czynów ze strony Ukraińców, które mogłyby dążyć do pojednania. Zarówno duchowni Kościoła Grekokatolickiego, jak i Prawosławnego nie przysłali przedstawicieli na obchody ku pamięci ofiar ludobójstwa. Była za to diaspora żydowska. Te relacje są oparte wzajemną niechęcią, która przeszła na następne pokolenia. Ukraińska strona chce zablokować upamiętnienie ofiar ludobójstwa wołyńskiego. Niektórzy Ukraińcy nie byli zainteresowani pojednaniem.
Na koniec gość zwrócił się do gości uczestników spotkania. Prosił o zachowanie pamięci o ludobójstwie Polaków dokonanym przez Ukraińców. Nie możemy rezygnować z prawdy. Zakłamanie prawdy zawsze zablokuje prawdziwe pojednanie polsko-ukraińskie. Gość podkreślił, że stowarzyszenie jest całkowicie apolityczne. Historia nie służy rozgrywkom politycznym. Wspomniano również o Ukraińcach, którzy ratowali Polaków i często ponosili za to najwyższą cenę.
POWSTAŃCZA HISTORIA – mjr ZBIGNIEW PIASECKI ps. „CZEKOLADA”
12 sierpnia 2020 r. Stowarzyszenie Fidei Defensor zorganizowało spotkanie dotyczące Powstania Warszawskiego. Gościem Stowarzyszenia był major Zbigniew Piasecki, żołnierz AK i harcerz Szarych Szeregów oraz Powstaniec Warszawski. Poruszono na wstępie zagadnienie tego, jak mjr Piasecki dostał się do Warszawy – opuszczenie terenów wschodnich (Wołynia) po agresji sowieckiej. Opisane są walki żołnierzy polskich z wojskiem ZSRR na Kresach Wschodnich. Wspomniano również, że ojciec majora został zamordowany w Katyniu. Mjr Piasecki opisuje również ostatnie spotkanie z tymże ojcem. Wskazana jest postawa niektórych mniejszości narodowych, które kolaborowały z Sowietami, np. informowały, gdzie znajdowali się żołnierze polscy.
Cała rodzina majora wiedziała o deportacjach Polaków do ZSRR. Wielu przedstawicieli mniejszości narodowej, np. Rosjan informowało Polaków o zagrożeniu ze strony organów bezpieczeństwa Związku Radzieckiego. W pierwszej kolejności wywożono rodziny osób pełniących służbę w wojsku. Major wspomina jak Polacy się organizowali, by przekroczyć granicę ZSRR i Generalnego Gubernatorstwa. W sposób bardzo naturalistyczny opisano warunki pogodowe oraz społeczne przekroczenia granicy. Wskazane są miejscowości, w których Polacy przekraczali granicę. Major zwrócił uwagę na przewodników, którzy pomagali Polakom uciec z zajętych przez ZSRR terenów do Generalnego Gubernatorstwa. Właśnie w Warszawie major dowiedział się, że jego ojca zamordowano w Katyniu, którego rozpoznano po rzeczach znajdujących się przy nim (nie miał dokumentów).
Wujek majora pracował w Warszawie w instytucji charytatywnej, w tzw. Radzie Głównej Opiekuńczej. Organizacja ta pomagała osobom poszkodowanym przez wojnę. Major trafił do internatu w Warszawie, w której rozpoczął edukację zawodową. Do internatu major trafił w sierpniu albo wrześniu 1941 r. Wówczas w Polsce były tylko szkoły zawodowe. Właśnie za pośrednictwem tej placówki edukacyjnej major trafił do Szarych Szeregów. Po paru miesiącach nauki w 1942 r. zainteresował się nim starszy kolega, który przynależał do Szarych Szeregów. Major popierał organizację. Jeszcze w czasach jego pobytu na Kresach młodzież starała się organizować opór. Major zaczął od najmłodszej grupy. Już wieku 15 lat był w Szarych Szeregach. W tej grupie głównie uczono się oraz starano się w jakikolwiek sposób organizować życie. W 1943 major przeszedł do grup bojowych. Zajmowano się kolportażem, rozdawaniem ulotek oraz rysowaniem znaków „Polski Walczącej”. Ulotki najczęściej rozdawano w tramwajach.
To właśnie w Szarych Szeregach były pierwsze przygotowania do działań militarno-obronnych. W niektórych szkołach zawodowych przygotowywano ludzi do walki. M.in. major wspomina o żołnierzach, którzy pracowali jako nauczyciele i przygotowywali ludzi do obrony.
Opisana została też atmosfera, która była w Warszawie. Codziennie były łapanki oraz egzekucje na ulicach. Ofiarami byli głównie członkowie podziemia, a także polska inteligencja. Wszyscy widzieli też getto oraz oglądali powstanie w getcie. Wówczas przed powstaniem dochodziło do eliminowania kolaborantów współpracujących z Niemcami oraz szmalcowników. O planach Powstania major dowiedział się około dwóch miesięcy przed wybuchem Powstania. Hasło: „dziś – konspiracja, jutro – akcja zbrojna, a pojutrze – odbudowa Polski”. 27.07.1944 r. była pierwsza koncentracja, która została odwołana. 1.08.1944 r. wybuchło Powstanie. Bardzo utrudniony był dostęp do dokładnych informacji dotyczących rozpoczęcia Powstania. Dowódcą majora był żołnierz zawodowy. Niektórzy dostali broń automatyczną, granaty, major zaś dostał pistolet. Niemcy w pierwszych chwilach byli bardzo zaskoczeni oraz uciekali. Dużo dowodzących to byli sportowcy z okresu przedwojennego, którzy również przed wojną byli żołnierzami. Złapani Niemcy poszli do niewoli, a major dostał amunicję. Ranne lekko osoby pilnowały Niemców. Część żołnierzy niemieckich nie była Niemcami, niektórzy mówili po rosyjsku. Początkowe reakcje Niemców opisać można jako zdezorientowanie i panikę. Niemcy zostawiali nawet mundury oraz buty. Później Niemcy zaczęli używać czołgów oraz innej broni, w celu odbicia koszarów. Początkowo było 70 jeńców niemieckich. Na czołgi Powstańcy rzucali butelki z benzyną. Codziennie przychodzili ochotnicy do walki. Często nie mieli broni. Każda grupa miała określony rejon walk. Major doskonale pamięta gdzie stacjonował.
Problemem było uzbrojenie. Uzbrojenie było różnego rodzaju, co utrudniało używanie amunicji. Majorowi przykładowo zepsuł się francuski karabin. Na początku nie było uzbrojenia oraz pancerza. Powstańcy nie mieli hełmów, wiele osób przez to zginęło. Ratowanie rannych przeprowadzane było w ekstremalnych warunkach, m.in. w klatkach schodowych ostrzeliwanych przez Niemców budynków. Niemcy używali przeciwko Powstańcom każdej broni, jaką posiadali, w tym moździerzy. Byli też Niemcy, którzy nie strzelali. Major opisał również spotkanie z taką osobą. Major później zdobył hełm oraz pistolet maszynowy jednemu z Niemców, którego unieszkodliwił w sposób trwały. Mimo posiadania pistoletów maszynowych, to nie można było strzelać seriami, a tylko pojedynczymi kulami z powodu braku amunicji.
Byli żołnierze niemieccy strzelający z budynku Sejmu. Niemcy mówili do Powstańców, że Powstanie jest niepotrzebne, że to oficerowie młodych chłopaków wysyłają na śmierć. Opisana jest również wymiana „handlowa” między walczącymi stronami.
Powstańcy wychodzili z miasta wraz z ludnością cywilną, po zakończeniu Powstania. Ewakuacja obejmowała całe miasto. Jednym z ostatnich rozkazów było wtopienie się w tłum wychodzących cywilów. Na końcu stwierdzono, że Powstanie było pięknym zrywem Narodu i nadzieją na wolność. Powstańcy pragnęli unieszkodliwiać Niemców, którzy masowo mordowali Polaków.
Tekst pojawił się w 1 numerze naszej gazety z 2020 roku.