Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej uchwalona przez Sejm Ustawodawczy w dniu 22 lipca 1952 r. (Dz.U. 1952 nr 33 poz. 232) była specyficznym aktem normatywnym. Z jednej strony zawierała odwołania do wartości pro-pracowniczych, z drugiej zaś w praktyce wielu robotników zginęło podczas rozrób, które władza sprowokowała. Przedmiotem niniejszego tekstu będzie próba analizy niektórych przepisów (oraz wcześniej preambuły) tego aktu i skonfrontowanie ich faktami. Również tekst ten ma na celu zastanowienie się, czy Konstytucja PRL zmaterializowała i legitymizowała wydarzenia z Grudnia’70. Czy państwo „robotnicze” miało prawo strzelać do robotników?
Oczywiście nie można zapominać o ideologicznym charakterze Konstytucji PRL. Przede wszystkim nie miał to być akt prawny realizujący wolę Narodu, a legitymizujący władzę „klasy społecznej”. Ta klasa społeczna materializowała się w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, która instrumentalnie wykorzystywała pojęcie ludu do realizacji własnych interesów (nierzadko podporządkowanych ZSRR).
„[…] Konstytucja PRL była dokumentem politycznym, ideologicznym oraz programowym nierealizującym zamierzeń ogółu mieszkańców i obywateli, lecz PZPR mającej wówczas pełnię władzy politycznej w Polsce. […] Zaakcentowanie w konstytucji pozycji narodu wiązało się z realizacją przez rządzącą partię konkretnych celów strategicznych.” (W. J. Wołpiuk, „Naród jako pojęcie konstytucyjne”, Studia Iuridica Lublinensia, 2014, s. 380.)
Problematyczna – w sferze faktów, a nie deklaracji – była kwestia suwerena. To kwestia suwerena determinowała często motywację m.in. reakcji władzy na wydarzenia z Grudnia’70. W Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej faktycznie było dwóch suwerenów. Faktycznym suwerenem była PZPR (suweren wewnętrzny), zaś suwerenem zewnętrznym były organy polityczne w ZSRR, tj. Wszechzwiązkowa Komunistyczna Partia (bolszewików) i późniejsza Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego.
„Suweren zewnętrzny, w postaci najpierw Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików), a następnie Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, decydował o obliczu ideowym partii i ewolucji [jej] myśli politycznej”. (K.W. Trembicka, „Wrogowie w myśli politycznej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej”, Lublin 2013, s. 8.)
Warto zwrócić uwagę, że pierwsze zdanie preambuły Konstytucji PRL odwołuje się do „ludu pracującego”, którego Polska Rzeczpospolita Ludowa jest republiką, nie zaś do Narodu:
„Polska Rzeczpospolita Ludowa jest republiką ludu pracującego.” (Konstytucja PRL)
Pojęcie „ludu pracującego” znaczyło tyle, co każdego zdolnego do pracy obywatela PRL, który nie eksploatował ekonomicznie innych osób. Lud pracujący to zbiorowość jednostek żyjących z własnej pracy, a nie – jak w przypadku ówczesnych państw kolonialnych – z pracy innych, np. podbitych, zniewolonych zbiorowości ludzkich.
„Lud pracujący we wszystkich formacjach społeczno-ekonomicznych składa się z ludzi żyjących z pracy społecznie użytecznej i nie wyzyskujących innych. Istnienie tego zespołu ludzkiego jako zbiorowości realnej w państwach eksploatatorskich oparte jest na obiektywnej więzi wspólnych interesów łączących wszystkich pracujących i wyzyskiwanych przeciw wyzyskiwaczom.” (W. Zamkowski, „Pojęcie ludu pracującego w konstytucji PRL”, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny, 1965, s. 36.)
Właśnie kimś takim mieli być robotnicy – stoczniowcy, którzy budowali dobrobyt państwa własną ciężką pracą. Zwracano uwagę, że „lud pracujący” stanowił metafizyczną podstawę PRL, przez który państwo istniało, tworzyło się i dla którego egzystowało. Państwo miało urzeczywistniać „lud pracujący”, materializować się z nim i być – nim, przez niego i z nim.
„Lud pracujący jest równocześnie ponad państwem, działa przy pomocy państwa i w państwie. Jest ponad państwem w tym znaczeniu, że organizacja państwowa stanowi narzędzie urzeczywistnienia jego celów, jest w państwie natomiast dlatego, że prawo zgodnie z jego wolą określa sposoby i formy sprawowania przez niego władzy.” (W. Zamkowski, „Pojęcie…”, s. 37.)
Tego typu poglądy były wyłączne deklaratywne. Aparat polityczny PRL de facto eksploatował, wywyższony w pierwszym zdaniu preambuły, „lud pracujący” i wykorzystywał go instrumentalnie do realizacji własnych postulatów politycznych. Przykładem takiego podejścia, w szczególności jest właśnie Grudzień’70. Mimo faktów, to dalej w preambule Konstytucji PRL padają słowa dotyczące zobowiązań do:
„[…] pogłębiania uczuć patriotycznych, jedności i zwartości Narodu Polskiego w walce o dalsze polepszenie stosunków społecznych, o całkowite zniesienie wyzysku człowieka przez człowieka, o urzeczywistnienie wielkich idei socjalizmu […]” (Konstytucja PRL.)
Zdobycze postulowane przez socjalistycznego ustrojodawcę (faktycznie organy bezpieczeństwa ZSRR i podległych im działaczy Polskiej Partii Robotniczej) – deklaratywnie – miały wypełniać zakres podstawowych Praw Człowieka. Przede wszystkim poza zabezpieczeniem społeczno-ekonomicznym (stabilnością gospodarczą), finansowym egalitaryzmem, istotne były takie kwestie, jak wolność słowa, swoboda sumienia i wyznania, a także pluralizm w środkach przekazu.
„Deklaracje PPR <<O co walczymy>> z 1 III 1943 i z listopada 1943 r. uznały, że pierwszym krokiem po proklamowaniu wolnej i niepodległej Polski ma być m. in., poza zabezpieczeniem ludziom pracy nieznanych im dotąd niektórych praw społeczno-gospodarczych, proklamacja pełnej swobody sumienia, słowa, druku, zgromadzeń i stowarzyszeń. Ważne jest przy tym to, że podkreślały już one dynamiczny charakter przyszłych praw i wolności obywateli wskazując, że postulaty zawarte w deklaracjach są tylko minimalnym programem zarządzeń i przedsięwzięć […]” (D. Wojtkowiak, „Konstytucyjne wolności obywateli PRL”, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny, 1970, s. 9.)
Prawa obywateli PRL koncertowały się co do zasady w trzech grupach, tj. ekonomicznych, socjalnych i kulturalnych. Państwo miało zapewniać pracę, ochronę zdrowia, dostęp do kultury. Należy zwrócić uwagę, że wszystkie te prawa miało gwarantować i regulować państwo socjalistyczne.
„Wśród wyżej wymienionych praw społecznych można wyróżnić trzy zasadnicze grupy w zależności od ich treści. Są to: a) prawa ekonomiczne, do których należy prawo do pracy, b) prawa socjalne, obejmujące prawo do wypoczynku, ochrony zdrowia, zabezpieczenia społecznego, prawo rodziny i młodzieży do opieki, c) prawa kulturalne, obejmujące prawo do nauki, korzystanie ze zdobyczy kultury i do twórczego udziału w rozwoju kultury narodowej.” (A. Michalska, „Podstawowe prawa społeczne obywateli PRL”, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny, 1970, s. 35.)
Deklaratywne podejście do „Praw Człowieka” socjalistycznego ustrojodawcy zostały również zawarte w Konstytucji PRL, w art. 70-74 ust. 2. Obejmowały m.in. prawo do zrzeszania się, prawo do zgromadzeń i manifestacji oraz pochodów, a także nietykalność osobistą.
„Zasady ogólne, sformułowane po raz pierwszy w konstytucjach radzieckich, a typowe dla socjalistycznej koncepcji stanowiska obywatela w państwie, przejęte zostały m. in. przez Konstytucję PRL. Zapewnia ona obywatelom następujące wolności: wolność sumienia i wyznania (art. 70). wolność zrzeszania się (art. 72), wolność słowa, druku, zgromadzeń, pochodów i manifestacji (art. 71), nietykalność osobistą (art. 74 ust. 1) i nienaruszalność mieszkania oraz tajemnicę korespondencji (art. 74 ust. 2).” (D. Wojtkowiak, „Konstytucyjne…”, s. 21.)
Należy zwrócić uwagę, że prawa obywatelskie w PRL były uznawane za mniej wartościowe niż konstytucyjna konstrukcja ustroju. Obecnie przyjmuje się, że jest to efekt systematyki (chronologii przepisów). Prawa obywatelskie były umieszczone na końcu Konstytucji PRL (w obecnym stanie prawnym prawa i wolności obywateli są przed konstrukcją ustrojową). Zakładało się, że prawa i wolności obywateli w PRL pochodziły od de iure od państwa (de facto od aparatu politycznego). Obecnie przyjmuje się, że prawa obywatelskie są przyrodzone i istnieją z samego faktu istnienia jednostki.
„Rozdziały o prawach obywatelskich zostały umieszczone na końcu ustawy zasadniczej, co miało podkreślić ich zależność wobec zapisanych wcześniej naczelnych zasad państwa socjalistycznego. Przejawem tej koncepcji był zapis art. 57: <<Polska Rzeczpospolita Ludowa, utrwalając i pomnażając zdobycze ludu pracującego, umacnia i rozszerza prawa i wolności obywateli>>. Ta swego rodzaju norma kierunkowa potwierdzała dyrektywny i odgórny sposób eksplikacji istoty swobód obywatelskich, zgodnie z którym prawa człowieka pochodziły od władzy. Odmienny sposób eksplikacji pochodzenia praw obywatelskich (<<państwo>> w konstytucji z 1952 r. i <<przyrodzona godność człowieka>> w konstytucji z 1997 r.) stanowi o fundamentalnej różnicy pomiędzy analizowanymi ustawami zasadniczymi.” (A. Szymaniak, „Prawa obywatelskie w konstytucjach z 1952 r. i 1997 r. analiza porównawcza”, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny, 2001, s. 32.)
Konsekwencją tej systematyki była tylko deklaratywność powyższych praw. Mimo wolności słowa, była cenzura (wprowadzona ustawą, kilkanaście lat po wydarzeniach z Grudnia’70) oraz utrudniano mówienie prawdy, np. o realnych przyczynach stłumienia protestów i o ich prawdziwym przebiegu. Zakazane było – mimo konstytucyjnie wyrażonego prawa – zrzeszanie się i manifestowanie poglądów, a efektem łamania tego prawa była pacyfikacja strajkujących, czego najlepszym przykładem jest Grudzień’70. Deklaratywna wolność sumienia i wyznania nie miała wpływu na realne represje autorytarnego państwa wobec osób związanych i poważnie traktujących katolicyzm. Represje zaczynały się od, np. utrudnień w awansie, zwolnienia z pracy, aż do przetrzymywania w zakładach karnych, bycie zastrzelonym w trakcie manifestacji, ewentualnie skazanym na śmierć.
„Tak np. deklarowana przez Konstytucje˛ PRL w art. 83 wolność słowa nie mogła być całkiem swobodnie realizowana przy istnieniu cenzury prewencyjnej na podstawie ustawy z dnia 31 lipca 1981 r., o kontroli publikacji i widowisk, podobnie również obowiązująca na podstawie art. 82 Konstytucji PRL wolność sumienia i wyznania była reglamentowana wobec sprowadzania tych wolności do charakteru prywatnego, nieszkodliwego poglądu jednostki, pomijając przy tym wymiar wspólnotowy i społeczny tych wolności. Także deklarowane w art. 81 Konstytucji równouprawnienie obywateli bez względu na rasę, wyznanie, płeć, kolor skóry itp., miało jedynie iluzoryczny charakter, jeśli wziąć pod uwagę fakt, iż manifestowanie w jakikolwiek sposób swoich poglądów religijnych przez funkcjonariuszy państwowych karane było często odmowa udzielenia awansu, przeniesienia na inne stanowisko a nawet zwolnienia z pracy. Fakt deklarowania przez omawianą Konstytucje˛ wolności stowarzyszania się (art. 84) był jedynie deklaracją bez pokrycia w sytuacji faktycznie istniejącego <<monopolu państwowego na działalność społeczną>>.” (J. Dziobek-Romański, „Prawa człowieka w Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku na tle Konstytucji PRL z 22 lipca 1952 roku”, Roczniki Nauk Prawnych, 1999 r. s. 151.)
Wszystkie te prawa w trakcie wydarzeń Grudnia’70 zostały złamane. Aparat polityczny kierując się totalitarną metodą rządzenia, doprowadził do zastrzelenia kilkudziesięciu osób, by spacyfikować – konstytucyjnie dopuszczalne – protesty. Wobec rodzin ofiar nie przestrzegano prawa do nienaruszalności mieszkania, czy tajemnicy korespondencji. Oczywiście wolność od naruszania nietykalności cielesnej również nie była zagwarantowana. Przyjmuje się jednak, że czysto normatywnie przepisy Konstytucji PRL obowiązywały i miały większą moc prawną od ustaw, oraz tym bardzie od dyrektyw lub poleceń przedstawicieli aparatu partyjnego. De iure z Konstytucją PRL powinny być zgodne wszystkie akty normatywne, które nakładały obowiązki na obywateli lub ograniczały ich prawa.
„Zasadę nadrzędności Konstytucji nad. Ustawami zwykłymi wydedukować można również z tych postanowień Konstytucji, które szczegółową regulację określonych spraw przewidują w ustawach zwykłych.” (F. Siemieński, „Źródła prawa w świetle Konstytucji PRL”, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny, 1978, s. 2)
Należy podkreślić, że po Konstytucji PRL obowiązującymi źródłami prawa były ustawy oraz dekrety z mocą ustawy, a także uchwały Sejmu, które miały moc normatywną. W powyższych aktach dochodziło do bezpośredniego stosowania Konstytucji PRL i te akty musiałby być zgodne z ustawą zasadniczą.
„Następnymi po Konstytucji aktami normatywnymi w systemie źródeł prawa w PRL są: ustawy zwykłe i dekrety z mocą ustawy, jak też uchwały normatywne Sejmu. Zajmują one w zasadzie równorzędne miejsce w systemie źródeł prawnych, a różnice między nimi nie polegają na różnicy pod względem mocy prawnej. Są one aktami, w których następuje bezpośrednie stosowanie Konstytucji, a jednocześnie aktami nadrzędnymi wobec pozostałych źródeł prawa.” (F. Siemieński, „Źródła…”, s. 4-5.)
W przypadku decyzji o reakcji organów bezpieczeństwa, tj. otworzeniu ognia, to władza nie miała żadnej podstawy prawnej. Sejm, ani Rada Państwa nie miały faktycznego wpływu na wydanie rozkazu o spacyfikowaniu protestujących. Decyzję o siłowym stłumieniu manifestacji podjął Władysław Gomułka – I Sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Gomułka określił w jakich sytuacjach należy strzelać, jak reagować oraz kto ma strzelać (siły porządkowe oraz wojsko). Inni dygnitarze partyjni, w tym oficerowie wojskowi, nie protestowali i zaaprobowali siłowe rozwiązanie. Decyzja ta była całkowicie bezprawna.
„Gomułka na podstawie napływających z Gdańska coraz bardziej dramatycznych wieści, świadczących <<o gwałtownym i niebezpiecznym rozszerzaniu się niszczycielskiego nurtu wydarzeń, podjął decyzję w sprawie użycia broni przez siły porządkowe i wojsko>>. I sekretarz określił też od razu okoliczności, w których broń palna mogła być użyta i sprecyzował sposób, w jaki wolno się nią było posługiwać. Nikt z obecnych nie tylko nie sprzeciwił się tej decyzji, ale nie zgłosił nawet najmniejszych zastrzeżeń czy wątpliwości. A przecież w naradzie uczestniczył marszałek Spychalski oraz trzej generałowie: Jaruzelski, Moczar oraz Pietrzak, i to oni właśnie przede wszystkim powinni byli rozumieć, jakie będą konsekwencje tej decyzji.” (Jerzy Eisler, „Grudzień 1970. Geneza, przebieg, konsekwencje”, wydanie II rozszerzone, Warszawa 2012, s. 361.)
Bezprawność decyzji wynika również z postanowień samej Konstytucji PRL, która wprost stwierdza, że to Sejm jest najwyższą władzą, a nie urzędnicy PZPR. W art. 15 ust. 1 Konstytucji PRL stwierdza się wprost, że:
„Najwyższym organem władzy państwowej jest Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.” (art. 15 ust. 1 Konstytucji PRL.)
W przypadku podejmowania decyzji, których skutki są ostateczne, to Sejm powinien był rozstrzygnąć, czy należało użyć tak rażących środków przeciwko protestującym. Nawet Rada Państwa, która miała prawo do wydawania dekretów z mocą ustawy była całkowicie podległa Sejmowi PRL.
„Rada Państwa podlega w całej swojej działalności Sejmowi” (art. 25 ust. 2 Konstytucji PRL.)
Powyższy przepis urzeczywistniał fakt, że skład polityczny Rady Państwa miał być odzwierciedleniem składu Sejmu. Sejm zaś był pod kontrolą PZPR, co wyżej zostało przytoczone.
„Nie sposób ponadto pominąć faktu, że przy powoływaniu Rady Państwa przestrzegano zawsze określonej konfiguracji politycznej wśród jej członków, czyli skład polityczny Rady Państwa miał być wiernym odzwierciedleniem składu politycznego Sejmu. Tym samym w składzie Rady Państwa dominowali stale członkowie klubu poselskiego PZPR, choć nie zawsze stanowili oni większość w tym organie. Istotne znaczenie polityczne miała również obsada stanowiska Przewodniczącego Rady Państwa, które tradycyjnie powierzano jednemu z czołowych polityków PZPR.” (S. Bożyk, „Pozycja ustrojowa Rady Państwa w Konstytucji PRL z 22 lipca 1952 r.”, Miscellanea Historico-Iuridica
2009, s. 196.)
Tego typu centralizacja władzy de iure Sejmu, de facto PZPR wynikała z założeń o charakterze prakseologicznym. Ten zabieg miał usprawnić kontrolę aparatu politycznego nad siłami produkcyjnymi, tj. nad społeczeństwem. Zakładano, że większa harmonizacja będzie sprzyjać większemu postępowi. W praktyce polegało to na wyłączeniu jakiejkolwiek kontroli nad organami wykonawczymi, a także wyeliminowaniu konsekwencji prawno-politycznych osób odpowiedzialnych za, np. wydarzenia z Grudnia’70. Rozumiano to jako współpracę wszystkich organów i innych składowych Państwa. Faktycznie chodziło o jednomyślność w eliminowaniu zagrożeń dla ustroju.
„Rozważenie teoretyczne nie mogę żadnym wypadku przesłonić poglądów polityków i praktyki konstytucyjnej. Nie można zaprzeczyć, Ze jednolitość władzy państwowej wyrastało. Jak gdyby z dążeń do urzeczywistnienia harmonijnego działania między wszystkimi naczelnymi organami państwa, przy założeniu nadrzędności Sejmu Ustawodawczego. Taki model naczelnych organów państwa był rzecz Jasna wypadków« Innej, bardziej podstawowej idei jedności narodowej – konstruktywnej współpracy wszystkich sił twórczych.” (T. Szymczak, „Kształtowanie się zasad konstytucyjnych PRL”, Acta Universitatis Lodziensis, 1986, s. 35.)
Biorąc pod uwagę powyższe: Sejm kontrolował Radę Państwa. Sejm zaś był kontrolowany przez PZPR, która miała wewnętrzne struktury zajmujące się wyłanianiem składu Sejmu. Konstytucja gwarantująca Sejmowi najwyższą władzę ustępowała wewnątrzpartyjnym statutom, dyrektywom i innym aktem wewnętrznym.
„Choć normy konstytucyjne gwarantowały Sejmowi niezależność, w rzeczywistości jego działalnością kierowały organy partyjne: Biuro Polityczne, Sekretariat i Biuro do spraw Sejmu KC PZPR.” (M. Siedziako, „Mechanizmy kontroli PZPR nad składem Sejmu PRL (1952–1985)”, Dzieje Najnowsze, IPN Oddział w Szczecinie, 2016, s. 160.)
Pomijając powyższe refleksje. W Konstytucji PRL były specjalne zapisy dotyczące ochrony państwa. Na obywateli Konstytucja PRL nakładała obowiązek zwalczania „wrogów narodu”. Również „przejście na stronę wroga” miało być surowo karane. W 1952 r., gdy uchwalono Konstytucję PRL (tj. po prostu zatwierdził ją Stalin), za „wroga narodu” lub „stronę wroga” zapewne rozumiano podziemie antykomunistyczne, zagraniczne siły „burżuazyjno-imperialne” itd.
„Polska Ludowa ogłasza swą Konstytucję w okresie wzmożonej wojennej propagandy agresorów imperialistycznych, w okresie potęgującego się teroru w krajach kolonialnych i coraz bardziej cynicznych przejaw ów odradzania się faszyzmu pod protektoratem amerykańskich kapitalistów.” (I. Mangelowa, „Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej” Ochrona Zabytków, 1952, s. 2.)
W 1970 r. PRL był zupełnie innym państwem niż stalinowska Polska Ludowa, ale przepis art. 79 Konstytucji PRL pozostał. Wrogowie występowali wśród ludu pracującego. Mogli to być sabotażyści, terroryści, obcy agenci, którzy utrudniali funkcjonowanie państwa. Wynikało to z tez Stalina, który głosił, że im wyższy poziom budowy socjalizmu, tym reakcja „wrogów” będzie większa, w szczególności w wewnętrznych strukturach państw socjalistycznych. Im więcej socjalizmu, tym większa walka klas.
„Konieczność wzmożonej czujności wynikała z odkrywczej tezy Józefa Wissarionowicza o zaostrzaniu się walki klasowej w miarę postępów budownictwa socjalizmu. Walka klasowa zaostrzała się <<stale>>. Imperialiści nie spoczną bowiem w dążeniu do obalenia państwa robotników i chłopów. Wrogowie komunizmu po przegranej na polach bitew zmienili taktykę: teraz agenci imperialistyczni maskują się, udając komunistów <<wślizgują się>> do partii komunistycznej, by od wewnątrz rozbić najznakomitszy z ustrojów i lud pracujący miast i wsi wydać na łup imperialistów. Dlatego czujność była najwyższym nakazem chwili. Czujni mieli być wszyscy, ale przecież szczególnie obowiązkiem czujności obarczone były organy bezpieczeństwa państwowego.” (A. Lityński, „O praworządności <<ludowej>> w Polsce 1944–1956 teoretycznych uwag kilka”, Prace Naukowe Uniwersytetu Śląskiego, 2006, s. 169.)
Reakcja Państwa w kontekście „wrogów narodu” miała być karana z całą surowością. Ustęp pierwszy wymaga „czujności” a więc antagonizuje obywateli przeciw sobie stwierdzając, że każdy może być szpiegiem. Ustęp 2 zwraca uwagę, że „wrogów” litości nie będzie.
„1. Czujność wobec wrogów narodu oraz pilne strzeżenie tajemnicy państwowej jest obowiązkiem każdego obywatela Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
- Zdrada Ojczyzny: szpiegostwo, osłabianie sił zbrojnych, przejście na stronę wroga – karana jest z całą surowością jako najcięższa zbrodnia.”(art. 79 ust. 1 i 2 Konstytucji PRL.)
Pojawia się teraz pytanie o wewnętrzną sprzeczność Konstytucji PRL: „Czy lud pracujący (Naród) może w dużej swej grupie stanowić wroga narodu (ludu pracującego)?” Najcięższa „zbrodnia” jest rozumiana szeroko: „słudzy imperializmu” są „kontynuatorami faszystów” na „usługach Ameryki” i tak samo zostaną potraktowani. Za siłę reakcyjną przykładowo uznawano Kościół Rzymskokatolicki, dla którego Państwo powołało specjalne urzędy mające dokonywać represji wobec religii.
„Partia komunistyczna postanowiła uporządkować sprawy kościołów i innych związków wyznaniowych poprzez utworzenie struktur centralnych urzędu oraz jego jednostek terenowych, które funkcjonowały w miastach wojewódzkich do 1989 r. oraz w miastach powiatowych do 1957 r. Głównym celem funkcjonowania urzędu było przede wszystkim stosowanie represji pod kątem administracyjnym w stosunku do związków wyznaniowych a szczególności Kościoła Katolickiego.” (Ł. Stanecki, „Oddziaływanie doktryny komunistycznej na kształtowanie się polityki wyznaniowej państw bloku wschodniego”, [w:] МАТЕРІАЛИ IV МІЖНАРОДНОЇ НАУКОВО–ПРАКТИЧНОЇ КОНФЕРЕНЦІЇ «Україна в умовах реформування правової системи: сучасні реалії та міжнародний досвід» Тези наукових доповідей, 2019, s. 120.)
Czy władza mogła traktować „lub pracujący”, z którego (jak twierdzi Konstytucja, którą sama napisała) się wyłoniła i dla którego oraz przez którego istnieje, tak samo jak Kościół? Władza robotnicza administrująco prześladująca robotników, którzy stali się wrogiem państwa robotniczego. Jaki urząd miałby kontrolować „lud pracujący”, który sam jest tożsamy z Partią? Czy Partia miała kontrolować sama siebie? Czy Grudzień’70 był represją władzy robotniczej przeciwko robotnikom? Partia robotnicza sama była, analogicznym do urzędów do spraw Kościoła, urzędem do represji robotników. Partia represjonowała samą siebie, na podstawie prawa, które sama napisała i które sama złamała. Grudzień’70 był typowym dla Bloku Wschodniego totalitarnym rozwiązaniem kwestii niezadowolenia społecznego. Czy Grudzień’70 był legalny? W państwie, w którym nic nie jest legalne, w którym rozkład prawa jest posunięty do takiego stopnia, że twórcy Konstytucji sami jej nie przestrzegają, w którym władza „robotnicza” strzela do robotników (prawdziwych), w którym wszystko oparte jest o jakieś akty wewnętrzne ludzi niepiastujących żadnych oficjalnych stanowisk państwowych, nie da się stwierdzić, czy „władza miała prawo” do spacyfikowania robotników. Cały ówczesny aparat państwowy był de facto zorganizowaną grupą przestępczą, która eksploatowała (nierzadko w sposób quasi-niewolniczy) lud pracujący. Prawo było w tym systemie jakimś regulaminem wewnętrznym, który nie obowiązywał szefów mafijnych.