„Każdy według praw swej natury
koniecznie pragnie lub unika tego,
co uważa za dobre lub złe.”[2]
~ Benedykt de Spinoza
W każdym społeczeństwie istnieją jednostki oraz grupy anormatywne[3]. Jednakże ich status społeczny nie jest absolutnie w żadnym stopniu statyczny. Cały czas – pod pozorem prawidłowej socjalizacji – ewoluują, a ich rdzeń antyspołeczny pozostał głęboko w ich umysłach. Zinternalizowana (tj. wpojona) nienawiść[4] do zastanego systemu aksjonormatywnego została, po wielu latach rozważań, ukryta. To, co ukryte zostało zracjonalizowane w celu redukcji dysonansu poznawczego. Wydaje się, że doszło do swego rodzaju dialektycznej zmiany (przejścia ilości negatywnych uczuć w idee, które mają być wyjaśnieniem rzeczywistości). Nienawiść przeistoczyła się, nie w potrzebę niszczenia, a potrzebę przebudowy danego systemu. Nie jest istotne, kto chciał przebudować ten system. Najważniejszą kwestią pozostawało pytanie: “Jak przebudować ten system?”.
G.W.F. Hegel uważał, że pewne instytucje cywilizacyjne (w przypadku Europy de facto chrześcijańskie) wzajemnie się warunkują: państwo jest pochodną społeczeństwa obywatelskiego, a społeczeństwo obywatelskie jest pochodną (prawidłowo funkcjonującej) rodziny, która jest efektem dialektycznego zespolenia dwóch przeciwieństw: kobiety i mężczyzny. Hegel twierdził, że składowe instytucji rodziny to m.in.: małżeństwo, majątek oraz wychowywanie potomstwa[5]. Naruszanie tej konstrukcji doprowadzi do naruszenia innych instytucji o nią opartych. Głośne są postulaty pewnych środowisk dotyczące redefinicji[6] pojęć takich, jak „rodzina” czy „małżeństwo”. Zwolennicy materialistycznego ateizmu w metafizyce (którzy są następcami, wyżej wymienionej, grupy anormatywnej) uwierzyli, że za pomocą prawa da się przebudować rzeczywistość – ten pogląd zyskał sobie miano „inżynierii społecznej”[7].
Każda „inżynieria społeczna” jest nienaturalna. Tak samo, jak nienaturalny jest każdy totalitaryzm. Kiedy ktoś myśli o totalitaryzmie, a w szczególności o prawie takiego państwa, to najpewniej o prawie karnym. Jednakże prawo karne, które ma charakter represyjny, wydaje się, że nigdy nie ogarnie całej ludzkości, czy nawet społeczności danego państwa. Jest jednak instrument, który dotknie każdego człowieka – prawo rodzinne.
Polskie prawo rodzinne jest gałęzią prawa cywilnego[8]. Prawo cywilne nie kojarzy się z represjami społecznymi. Właśnie tutaj uwidacznia się zagrożenie. Ustawa z dnia 25 lutego 1964 r. – Kodeks rodzinny i opiekuńczy (dalej k.r.o.) została uchwalona jak wskazuje nazwa w latach istnienia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (dalej PRL). Było to państwo autorytarne, nawiązujące do ustroju socjalistycznego. Polska lat 1944-1989 – jak stanowi preambuła Konstytucji PRL – powstała w wyniku „rewolucyjnych walk i przemian”[9], a więc rdzeniem tego państwa był konflikt między klasami społecznymi. Art. 68 Konstytucji PRL stanowił, że „Polska Rzeczpospolita Ludowa otacza szczególnie troskliwą opieką wychowanie dzieci i młodzieży […]”[10]. Państwo wówczas rościło sobie prawo do wychowywania dzieci zgodnie z tożsamością ideologiczną państwa socjalistycznego. W szczególności właśnie ta norma przyznawała m.in. kompetencję państwu do wychowywania dzieci. Art. 76 Konstytucji PRL wskazywał, że każdy obywatel PRL „jest obowiązany przestrzegać przepisów Konstytucji i ustaw oraz socjalistycznej dyscypliny pracy, szanować zasady współżycia społecznego, wypełniać sumiennie obowiązku wobec państwa.”[11] Każdy obywatel musiał przestrzegać przepisów ustaw niezależnie od ich charakteru. Zarówno teraz, jak i w poprzednim ustroju materia ustawowa miała nieograniczony zakres. Znaczy to tyle, że ustawa mogła regulować każdą dziedzinę życia[12] (obecnie jest to ograniczone przez Konstytucję). W tamtych latach Konstytucja PRL nakładała szczególne obowiązki na obywateli. Te obowiązki realizowane w ustawach, których – jak wyżej wskazano – materia była wówczas niczym nieograniczona, a więc mogła ingerować w najbardziej intymne kwestie każdej jednostki. Art. 79 ust. 2 PRL stwierdzał, że „[…] przejście na stronę wroga – karane jest z całą surowością prawa jako najcięższa zbrodnia”. Przejście na stronę wroga może być rozumiane jako niechęć wykonywania obowiązków ustawowych, m.in. utrudnianie państwu wychowania dzieci przez rodziców, np. rodzice (wierzący katolicy) nie chcą, by ich dzieci szły na zajęcia z „edukacji” seksualnej, która może nosić znamiona indoktrynacji ateistyczno-hedonistycznej (materialistycznej). „Przejście na stronę wroga” nie musiało być świadome. Przykładowo: „wróg” nie chciał, by państwo było „postępowe”, a więc każdy, kto walczył z „postępem”, był – świadomym albo nieświadomym – sojusznikiem „.wroga”.
Ówczesny ustawodawca zabezpieczył się jeszcze wieloma innymi normami. Bezsprzecznie najważniejszą jest norma z art. 95 § 3 k.r.o.: „Władza rodzicielska powinna być wykonywana tak, jak tego wymaga dobro dziecka i interes społeczny.”. Zarówno w czasach PRL[13], jak i obecnie brzmienie tego przepisu się nie zmieniło. Być może ten przepis jest uściśleniem normy z art. 48 ust. 2 obecnej Konstytucji[14], którego brzmienie jest następujące: „Ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu.” Kiedy sąd może interweniować we władzę rodzicielską? Może ją ograniczyć, gdy „zagrożone jest dobro dziecka”[15]
Zagrożenie dobra dziecka nie musi zawsze być następstwem winy rodziców, a być epifenomenem (zjawiskiem współwystępującym) względem innych czynników subiektywnych lub obiektywnych[16]. Na podstawie art. 109 k.r.o. sąd może nakazać rodzicom określone postępowanie (np. skierować dziecko na „zajęcia” sprzeczne z ich sumieniem), określić czynności, do których dokonania potrzebna jest zgoda sądu, poddać rodzinę nadzorowi kuratora, skierować dziecko do określonej placówki, umieścić dziecko w rodzinie zastępczej oraz wydać inne zarządzenia, ponieważ katalog tego przepisu ma charakter otwarty[17]. Sąd ze względu na dobro dziecka, jak wyżej wskazano, może też ograniczyć kontakty dziecka z rodzicami. Jeżeli dalsze kontakty mogłyby stanowić zagrożenie dla dobra dziecka – sąd może ich zakazać[18].
Czym jednak jest dobro dziecka? Większość osób odpowie, że miłość, stabilność, czułość, bezpieczeństwo finansowe i zgoda w rodzinie (ogólnie dobrostan materialny, jak i niematerialny[19]). Dobro dziecka jest elementarną zasadą każdego postępowania sądowego (rodzinnego) z udziałem małoletniego[20]. Ale to nie przemawia do, wymienionych na początku, grup anormatywnych, które chcą przebudować społeczeństwo. Dobro dziecka rozumiane może być jako bezpieczeństwo, bezkonfliktowość w rodzinie, stabilność oraz dobrostan materialny i niematerialny. Pewne środowiska widzą dobro dziecka inaczej, np. jako niczym nieograniczony hedonizm, czy konieczność “edukacji” [indoktrynacji] dotyczącej kwestii intymnych oraz – szeroko rozumiana – dechrystianizacja dzieci.
Te środowiska anormatywne, które są uważane za już „prawidłowo działającą” część społeczeństwa mają określone możliwości. Po wejściu w struktury władzy, mają właśnie możliwość reinterpretacji (narzucenia swojej wykładni aksjologicznej) art. 95 § 3 k.r.o. Jeżeli pojawią się postulaty redefinicji pojęć tak podstawowych jak „małżeństwo”[21], to, co stoi na przeszkodzie, by poddać redefinicji pojęcie „dobra dziecka”?
Należy przyjrzeć się regułom wykładni prawa, np. że w jednym przepisie może być więcej niż jedna norma[22]. W art. 95 § 3 k.r.o. występuje więcej niż jedna norma: 1) władza rodzicielska musi być zgodna z dobrem dziecka; 2) władza rodzicielska musi być zgodna z interesem społecznym. Ustawodawca (prawodawca) umieszcza w koniunkcji (iloczyn logiczny, spójnik „i”) wyrażenia „dobro dziecka” oraz „interes społeczny” – znaczy to tyle, co: żeby zaistniał interes społeczny musi zaistnieć dobro dziecka. Jednakże znaczy to też, że bez interesu społecznego nie może zaistnieć dobro dziecka. Trzeba sobie zadać pytanie: „Co jeśli dobro dziecka jest sprzeczne z interesem społecznym?” Jest to jedno z największych zagrożeń wynikających z prób przebudowy społecznej. Zwolennicy redefinicji nie boją się reinterpretować w semantyce zakresów pojęcia „rodzina”, „małżeństwo” i „dobro dziecka”. Tym bardziej nie będą bać się zmiany zakresu „interesu społecznego”. Zwłaszcza, że wychodzą z założenia o swojej „moralnej” racji i – niczym nieargumentowanej – „prawdzie”, która może mieć charakter sekciarskiego dogmatyzmu[23]. Grupy anormatywne arbitralnie przyznały sobie możliwość określania, co jest interesem społecznym, a co za tym idzie, co jest dobrem dziecka.
Reinterpretacja art. 95 § 3 k.r.o. mogłaby doprowadzić do sytuacji, w której przedstawiciele radykalnej lewicy uznaliby za zgodne z „interesem społecznym” przymusowe dechrystianizowanie dzieci czy zmuszenie ich do „edukacji” seksualnej lub uczestnictwa w zajęciach dotyczących kontrowersyjnych kwestii społecznych. Wówczas sprzeciw rodziców, wobec tego typu zabiegów inżynierii społecznej mógłby zostać uznany za „sprzeczny z interesem społecznym”, a co za tym idzie – sprzeczny z dobrem dziecka. Umożliwiałoby to całkowitą (i psychologicznie zbędną oraz szkodliwą) ingerencją sądu w sprawy rodziny. W aspekcie propagandowym[24]: przedstawiciele radykalnej lewicy mogliby zrównywać osoby stosujące przemoc wobec dzieci (gdzie występuje prawdziwe zagrożenie dobra dziecka) z nie-lewicową postawą światopoglądową rodziców. Taka możliwość obecnie już występuje, obecnie brak zgody rodziców (urzeczywistnianej postawą państwa) do kontrowersyjnych zajęć edukacyjnych zrównany został z przemocą[25].
Art. 95 § 3 k.r.o. stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa dzieci, jeżeli będzie interpretowany przez przedstawicieli środowisk radykalnych. Wówczas przepis ustawy regulującej stosunki prawnorodzinne stanie się instrumentem represji wobec osób niepostępowych i nieprawomyślnych wobec agresywnych i antyspołecznych ideologii. Przebudowanie społeczeństwa wymaga przebudowania jego podstaw – jednostek (np. poprzez promowanie postaw antyspołecznych takich jak narkomania, promiskuistyzm) oraz rodzin (np. poprzez coraz większe ograniczanie władzy rodzicielskiej za pomocą przepisów). Jak kiedyś Konstytucja PRL stanowiła, że państwo ma wychowywać młodzież, by dostosować ją do ideologii, tak też obecnie istnieją grupy, które roszczą sobie pretensje do wychowania nieswoich dzieci. PRL i jego Konstytucja stały się historią, ale ideologie radykalne i instrumenty represji istnieją nadal w teraźniejszości. Radykałów nie obchodzą konsekwencje nadużycia norm z art. 95 § 3 k.r.o., tak samo jak nie obchodzi ich społeczeństwo, którego nienawidzą.
[1] t.j. Dz. U. z 2019 r. poz. 2086.
[2] B. d. Spinoza, „Etyka. Wyłożona sposobem geometrycznym i podzielona na pięć części, przekł. I. Halpern-Myślicki, Zielona Sowa, Kraków 2006, s. 150, Część IV, Twierdzenie 19
[3] „Jednakże pod konserwatywną postawą ludową znajduje się substrat odmieńców i outsiderów, eksploatowanych i prześladowanych ludzi innych ras i kolorów skóry, niezatrudnionych i niezatrudnialnych. Oni istnieją na zewnątrz demokratycznego procesu; ich życie jest najbardziej bezpośrednią i najbardziej realną potrzebą położenia kresu warunkom i instytucjom, które są nie do zniesienia. W ten sposób opozycja jest rewolucyjna, nawet jeśli ich świadomość nie jest.” – H. Marcuse, „Człowiek jednowymiarowy. Badania nad ideologią rozwiniętego społeczeństwa przemysłowego”, tłum. różni, PWN, Warszawa 1991, s. 313.; oraz w kwestii postulatów przebudowy (demoralizacji) społecznej zob. Adam K, „List Allena Ginsberga z 18.05.1956. Antycypacja radyklanej myśli Nowej Lewicy w postulacie demoralizacji zmarginalizowanych klas społecznych”, źródło:
https://fideidefensor.pl/2020/05/19/list-allena-ginsberga-z-18-05-1956-antycypacja-radyklanej-mysli-nowej-lewicy-w-postulacie-demoralizacji-zmarginalizowanych-klas-spolecznych/ [dostęp 20.05.2020].
[4] Pod pojęciem nienawiści do zachodniego (chrześcijańskiego) systemu aksjonroamtywnego kryje się dorobek lewicowej, w szczególności neomarksistowskiej literatury, np. T. W. Adorno, „Osobowość autorytarna”, przekł. M. Pańkow, PWN, Warszawa 2010; A. Gramsci, „Zeszyty filozoficzne”, przekł. B. Sieroszewska i J. Szymanowska, PWN, Warszawa 1991; J. Habermas, „Strukturalne przeobrażenia sfery publicznej”, przekł. W. Lipnik i M. Łukasiewicz, PWN, Warszawa 2007; M. Horkheimer, „Autorytet i rodzina w czasach współczesnych”, [w:] M. Horkheimer, „Społeczna funkcja filozofii”, przekł. J. Doktór, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987; M. Horkheimer, T.W. Adorno, „Dialektyka oświecenia. Fragmenty filozoficzne”, przeł. M. Łukasiewicz, wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010; G. Lukács, „Historia i świadomość klasowa” wydanie 2, przekł. M. Siemek, PWN, Warszawa 2013; W. Reich, „Psychologia mas wobec faszyzmu”, przekł. E. Drzazgowska, M. Abraham-Diefenbach, Aletheia, Warszawa 2009.
[5] „§ 160 Rodzina osiąga swą pełnię w następujących trzech momentach: a) w postaci swego bezpośredniego pojęcia jako małżeństwo; b) w istnieniu zewnętrznym we własności i majątku rodziny i w trosce o nie; c) w wychowaniu dzieci i rozwiązaniu się rodziny.” – G.W.F. Hegel, „Zasady filozofii prawa”, przekł. A. Landman, PWN, Warszawa 1969, s. 170.
[6] Zob. A. Breczko., „O potrzebie redefinicji pojęć <<małżeństwo>> i <<rodzina>> we współczesnym pluralistycznym świecie. Rozważania w kontekście związków partnerskich”, Miscellanea Historico Iuridica 2014, nr 2.
[7] „Materialistyczna perspektywa filozofii wyraziła się w naukach prawnych przede wszystkim nurtem pozytywizmu, uznającego apriorycznie, że poprawny formalnie akt stanowienia prawa stanowi ostateczne kryterium jego wartości. Otworzyło to drogę do zjawiska najszerzej rozumianej inżynierii społecznej, która – mimo zupełnego (w rozumieniu twórczym) fiaska wielkich, totalitarnych projektów przebudowy społecznej w XX w. – nadal znajduje swoich epigonów, ukrywających jednak starannie ostateczną skalę oraz cele współczesnych koncepcji tej inżynierii. Wspólną cechą tych dawnych oraz obecnych systemów jest równie głębokie, co przestarzałe, XX-wieczne przeświadczenie o znikomości ludzkiej egzystencji i w pełni – ich zdaniem – legitymizowane tym dążenie do uzyskania hedonistycznie (a nie transcendentnie) pojmowanego szczęścia w sferze wąskiej prywatności.” – T. Sokołowski, „Prawo do zawarcia małżeństwa jako sytuacja rodzinnoprawna”, [w:] „Prawo do małżeństwa na progu XXI wieku”, pod. red. K. Motyki, wydawnictwo KUL, Lublin 2016, s. 24.
[8] Zob. Z. Radwański, „Uwagi o zakresie kodeksu cywilnego. Zagadnienie inkorporacji do kodeksu cywilnego prawa rodzinnego i gospodarczego”, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny 1960, nr 22.
[9] Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej uchwalona przez Sejm Ustawodawczy w dniu 22 lipca 1952 r., Dz.U. 1952 nr 33 poz. 232.
[10] Tamże.
[11] Tamże.
[12] „Innym rodzajem ograniczeń są ograniczenia przedmiotowe. Co do zasady należy uznać, że ustawa ma nieograniczony zakres przedmiotowy. Wyjątki od tej zasady mogą wynikać z konstytucyjnego powierzenia regulacji danej materii aktom innego rodzaju niż ustawa. W orzeczeniu z dnia 26 stycznia 1993 r., U 10/92, OTK 1993, nr 1, poz. 2, Trybunał Konstytucyjny uznał, że ustawa nie może wkraczać w materie przekazane konstytucją do unormowania regulaminem Sejmu” – G. Wierczyński, „Redagowanie i ogłaszanie aktów normatywnych. Komentarz“, wydanie 2, Wolters Kluwer, Warszawa 2016, s. 45.
[13] Tekst aktu ogłoszonego (stan prawny na rok 25.02.1964 r.):
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19640090059/O/D19640059.pdf [dostęp 20.05.2020].
[14] Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r., Dz.U.1997.78.483.
[15] M. Żołno, “Władza rodzicielska w prawie polskim“, Studia Ełckie 2018, nr 2, s. 244.
[16] A. Kilińska-Pękacz, „Ograniczenie, zawieszenie i pozbawienie władzy rodzicielskiej jako instytucje prawa rodzinnego służące ochronie dzieci”, Studia z Zakresu Prawa, Administracji i Zarządzania 2013, t. 4, s. 258.
[17] Tamże, s. 258-259.
[18] J. Strzebieńczyk, „Pozbawienie władzy rodzicielskiej“, Acta Universitatis Wratislaviensis 2009, nr 308, s. 492.
[19] W sprawie pojęcia „dobro dziecka” zob. M. Andrzejewski, H. Dolecki, J. Haberko, A. Lutkiewicz-Rucińska, A. Olejniczak, T. Sokołowski, A. Sylwestrzak, A. Zielonacki, „Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Komentarz”, wydanie 2, Wolters Kluwer, Warszawa 2013, Stan prawny na 30.06.2013, punkt 53 analizy art. 56 k.r.o.
[20] Zob. W. Stojanowska, ”Dobro dziecka w aspekcie sprawowanej nad nim władzy rodzicielskiej”, Studia Nad Rodziną, nr 4.
[21] Zob. w tym tekście przyp. 4.
[22] A. Choduń, „Koncepcja wykładni prawa Macieja Zielińskiego”, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny 2016, nr 4, s. 58.
[23] Przykładowe podejście zwolenników przebudowy rzeczywistości: „Niechęć do tego światopoglądu, ma mieć – twierdzi Ginsberg – w purytańskich, przestarzałych, dualistycznych normach […]. Mimo postulowanego relatywizmu, Ginsberg – niczym nie argumentując – stwierdza, że to, co mówi jest prawdą[…]. Podejście dogmatyczne cechowało przedstawicieli radykalnej lewicy, co wyżej wskazano przy omawianiu zarys poglądów Marcuse’a, który arbitralnie określał, co jest dobre, a co złe.” – Adam K., „List…”
[24] Przykładowo innym zabiegiem o charakterze propagandowym jest zrównywanie tzw. „praw reprodukcyjnych“ (związane głównie z legalizacją przeprowadzania aborcji na życzenie) z Prawami Człowieka, por. K. Kędziora, „Prawa reprodukcyjne a dyskryminacja kobiet. Polska ustawa antyaborcyjna w świetle standardów prawa międzynarodowego”, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego, źródło: http://www.ptpa.org.pl/site/assets/files/1028/opinia_prawa_reprodukcyjne_a_dyskryminacja_kobiet.pdf [dostęp 20.05.2020] oraz „Brak dostępu do możliwości przerwania ciąży prowadzi do naruszeń praw człowieka kobiet w ciąży, m.in. prawa do życia, zdrowia, ochrony życia rodzinnego i prywatnego, wolności od dyskryminacji, wolności od tortur i okrutnego traktowania. Restrykcyjne prawo dotyka w sposób nieproporcjonalny osoby ubogie, które nie mają środków, aby skorzystać z bezpiecznych i legalnych usług w innym kraju, tym samym przyczynia się do pogłębiania nierówności ekonomicznych.” – https://amnesty.org.pl/aborcja-pytania-i-odpowiedzi/ [dostęp 20.05.2020]
[25] https://amnesty.org.pl/mamy-prawo-do-edukacji-seksualnej/ [dostęp 20.05.2020]